Profil healera 00534...UK
Moja podróż ku zdrowiu z Wibroniką Sai
Healer00534...UK pisze: Moja podróż do stania się healerem jest bardzo niezwykła.
Kiedy byłam młodsza (obecnie mam 54 lata), byłam bardzo aktywna. Wszędzie chodziłam pieszo i biegałam na dystansie 14 mil.
W 1985 roku zdobyłam w Wielkiej Brytanii kwalifikacje farmaceuty. Przed rokiem 1985 kiedy to wyszłam za mąż i otworzyłam biznes farmaceutyczny, nigdy nie byłam u lekarza. Jednak w ciągu 2 lat moje zdrowie drastycznie zmieniło się. Zachorowałam na zapalenie opon mózgowych i byłam bliska śmierci. Podczas leczenia miałam 8 nakłuć lędźwiowych (punkcji), w efekcie których byłam jak skostniała, niezdolna do mówienia i chodzenia. Moje nogi były sparaliżowane przeszło 6 miesięcy. Ostatecznie wypisano mnie ze szpitala z ostrą mialgią, zapaleniem mózgu i rdzenia, nadal niezdolną do chodzenia, czy też podniesienia ręki, by uczesać włosy. .
30 lat choroby
Przez kolejne 30 lat byłam nękana przez następne problemy zdrowotne. Cierpiałam na ciężką migrenę (codziennie), chroniczne zmęczenie, fibromialgię powodującą ból w każdym mięśniu i kości. Załamanie układu odpornościowego doprowadziło do astmy, egzemy i ciężkiej alergii. Rozwinęła się u mnie alergiczna reakcja na pokarm, wodę z kranu (co wywołało krwawiące wrzody ust), światło słoneczne, chemikalia, złoto, nikiel (nie mogłam dotykać monet z niklem), wszystko na mojej skórze mogło wywołać alergię. Barwnik na papierze recepty mógł spowodować obrzęk moich rąk. Miałam stale nudności, wymiotowałam od zapachu perfum.
Jakby tego było mało, pojawił się u mnie syndrom podrażnienia jelit, wrzodziejące zapalenie jelit z krwawą biegunką, mięsak tkanki łącznej na prawej nodze, zapalenie stawów szyjnych i w końcu cukrzyca. Jako powikłanie cukrzycy na mojej prawej nodze powstał wrzód, pokrywający połowę mojej łydki, który w końcu po 2 latach doprowadził w 2003 roku do ataku niedokrwienia. Powstało u mnie nadciśnienie tętnicze i niedoczynność tarczycy.
Jeszcze więcej miało nastąpić. Po przeżyciu tego wszystkiego co powyżej zostało opisane w 2005 roku upadłam i uszkodziłam 3 kręgi - L4, L5 i S1, wypadek ten doprowadził mnie do wózka inwalidzkiego na ponad 4 lata. Kiedy ponownie stanęłam na nogi 6 lat później, naderwałam ścięgna na lewej stopie. Potrzebowałam 7 operacji w ciągu 7 lat, by możliwe było stanie i samodzielne chodzenie.
Mnóstwo zabiegów I poświęcenie pacjentom.
Mimo wielu wyzwań zdrowotnych kontynuowałam prowadzenie apteki (1985-2005). Aby temu podołać codziennie zażywałam ibuprofen (8 tabletek), leki udrażniające, antyhistaminowe na moją alergię i przeciwbólowe na bazie kodeiny i tak przez 28 lat, aż do dnia kiedy odrzuciłam sterydy i inhalatory na astmę.
Usiłując odbudować swoje zdrowie, wypróbowałam wiele systemów i wiele rodzajów leczenia. Obejmowały one ajurwedę, dotyk dla zdrowia (uzdrowienie równoważące meridiany), gimnastykę mózgu (kinezjologię), kwiaty Bacha, homeopatię, sole tkankowe, aloes, mikrofalową terapię rezonansową, akupresurę, terapię kamieniam, kolorami, su dżok (koreański system wykorzystujący zasady akupresury i akupunktury), medycynę funkcjonalną (amerykański system dążący do równowagi układów dysfunkcjonalnych). Studiowałam Doktora Roberta O. Janga mikroskopię żywej krwi (leczenie krwi żywnością zasadową). Praktykowałam EFT (dotykanie punktów meridianowych dla leczenia problemów emocjonalnych). Regularnie uczęszczałam do uzdrowicieli psychiki. Jednak pomimo tego wszystkiego miałam bardzo małą poprawę, tylko 10%. Podczas kiedy inni pacjenci powracali do zdrowia, ja ledwo przetrwałam.
Wszystko to odcisnęło emocjonalne piętno na mnie i mojej rodzinie. Moje życie poza apteką było trudne do zniesienia. Ale kiedy każdego ranka wkładałam biały kitel, to przemieniałam się. Nieustannie podczas pracy w aptece służyłam pacjentom, chociaż z pomocą leków przeciwbólowych. Tyle że wieczorem nie byłam już w stanie wejść po schodach. Przez lata moja dieta wskutek problemów zdrowotnych składała się z ryżu z solą i pieprzem, chleba i kanapek.
Uzdrowienie przez Sai Babę
W 1991 roku mój klient miał wizję, że indyjski guru imieniem Sai Baba chciałby mnie uzdrowić. Pojechałam więc do Prashanthi Nilayam, w Indiach, gdzie studiowałam magnetoterapię i akupresurę, i w końcu poznałam doktora Aggarwala. Było to w latach 1997-1998. W tym czasie w użyciu było tylko 316 kart i nie było podręczników ani też zebranych historii chorób ułatwiających postępowanie jak obecnie. Trafiłam na wieczorny trening używania maszynki Sai Ram Healing Vibration Potentiser (SRHVP) i to było początkiem. Wibronika Sai Baby była darem dla mnie, kiedy już straciłam wszystkie nadzieje.
Jak ja używałam maszynki SRHVP
Na początku używałam maszynki do robienia nozodów i pojedynczych remediów w wodzie. Potrzebowałam nozodów, bo nie mogłam brać witamin, ziół ajurwedycznych, wody z kranu, mleka, owoców, jak też nałożyć maści na egzemę i byłam skazana na leki alopatyczne, które nie miały smaku czy zapachu. Używałam wody do robienia remediów, bo kropla alkoholu prowadziła do drżenia i zawrotów.
Zrobiłam serię nozodów i brałam każdy po kolei doustnie, jedna dawka na godzinę. W pierwszym miesiącu brałam nozod Vitaminy B complex. W następnym miesiącu brałam nozod SR325 Bach Flowers Rescue; potem nozod złota, niklu, rtęci, aspiryny i magnezu; następne to SM1 Removal of Entities (do 6TD, na koszmary), SM6 Stress (dla redukcji poziomu kortyzolu, co reguluje układ sympatyczny) oraz SM2 Divine Protection. Trzymałam wszystkie karty serii Soham na moim stole do pracy z wibroniką ułożone w linię, wierząc, że tylko stałe patrzenie na nie obroni i uzdrowi mnie, jak też pomoże zapobiec pomyłce w ich dozowaniu.
Po tym jak zdobyłam wiedzę o meridianach, zaczęłam brać remedia na meridiany; następnie zrobiłam terapię kolorami zrobiwszy na maszynce nozody kolorów. Brałam kolorowy materiał np. żółty czy zielony i wkładałam próbkę do komory, aby zrobić remedium, które zażywałam przez miesiąc. Potem mogłam zmienić kolor.
Przez cały czas moja kondycja poprawiała się. Po 3 latach uzyskałam 20% poprawę.
Doskonaliłam się robiąc nozody z kombinacją składników. Na przykład zrobiłam nozod z kurkumy + ghee + kminku + kminu rzymskiego + czarnej soli – ajurwedycznej formuły dla symptomu Vata – stałego uczucia zimna. Skoro sama nie mogłam przełknąć ajurwedycznego preparatu (bo skutkowało to nudnościami), to uciekłam się do nozodu i to pomogło mi zrównoważyć mój nerwowy i hormonalny system.
Użyłam prawie każdej karty w serii Soham Tom 3. Zażywałam każde remedium osobno przez tydzień i potem zmieniałam. To nauczyło mnie, które karty odłożyć na przyszłość i które wywołały największe zmiany. Odkryłam kilka, które zażywałam regularnie jako osobne remedia: NM6 Calming (na głęboką relaksację i sen), NM36 War, NM75 Debility, NM81 Glandular Fever, NM86 Immunity, NM90 Nutrition, NM91 Paramedic Rescue, NM104 Tops (na pamięć i zmęczenie umysłu) i SR293 Gunpowder.
Owrzodzenie mojego podudzia zagoiło się po leczeniu kombinacją z nozodów Manuka honey + Baba’s vibhuti + trimovate cream + tea tree + amoxicillin + flucoxacillin + colloidal silver + turmeric powder + NM103 Bites & Stings…6rd przez 2 tygodnie zrobionych na wodzie. Nakładałam też powyższe remedium na ranę przed nałożeniem na nią bandaża. W ciągu 2 tygodni wrzód zagoił się pozostawiając otwór, który zagoił się po następnym miesiącu leczenia.
Poprzednio, kiedy brałam oryginalne homeopatyczne środki, sole tkankowe czy esencjonalne olejki, to doświadczałam tak mocnego wyczerpania, że nie mogłam nawet wyjść z łóżka. Odkryłam jednak, że toleruję nozody tych remediów zrobione w maszynce SRHVP. Nozody te powodowały u mnie nawet pobudzenie.
Ostatecznie zrobiłam nozody ze wszystkich moich alopatycznych leków. Przez miesiąc brania nozodów odkryłam, że mogłabym przestać brać same leki. Nie dotykałam ich od lipca 2012 roku. Było dla mnie zaskoczeniem, jak leki przeciwbólowe z kodeiną, które brałam prawie 3 dekady, są uzależniające.
Cały ten czas ciężko pracowałam w izolacji, używając mojej wiedzy o detoksykacji i zasadowej żywności, tak aby pomóc w wydźwignięciu mojego zdrowia na wyższy poziom. Potem nastąpił radykalny zwrot.
Transformacja przez Wibronikę Sai
W maju 2013 roku uczestniczyłam w obozie Wibroniki Sai, gdzie poznałam i od razu zostałam zauroczona doświadczonym healerem02799…UK. Healerka wyglądała jak Matka Teresa i teraz jest moim Światłem. Byłam zdumiona zauważywszy, jak rozwinęła się Wibronika mając około 4500 healerów na świecie. W grudniu 2013 roku zdobyłam stopień JVP.
Natychmiast rozpoczęłam przyjmowanie mojego nozodu krwi i nie spoglądałam już wstecz. Mogłam przejść 2 mile, mój umysł oczyścił się i mogłam jeść mnóstwo pokarmu. Opuściły mnie lęki, odnowiłam siły i dużo więcej. Aktualnie pracuję z wibroniką, aby polepszyć moją pamięć krótkoterminową, uregulować ciśnienie krwi i dysleksję cyfrową.
Każdy lekarz i farmaceuta, z którym pracuję zauważyli moją cudowną transformację. Jestem bardzo wdzięczna, mogąc teraz pomóc ich pacjentom, jako że kontynuuję moją własną podróż ku zdrowiu. Z doskonałymi wynikami regularnie podaję chorym kombinację: nawibrowana Vitamin B complex + NM90 Nutrition.
Kiedy więc tak wiele otrzymujemy, tak dużo oczekuje się też od nas. Z miłością służę naszemu Babie, podążając przez życie z celem.